Avengers: Infinity War – Wojna bez granic

Avengers: Infinity War to punkt kulminacyjny dla Marvel Cinematic Universe, zwieńczający swoją dotychczasową pracę. W 2008 roku na wielkim ekranie mogliśmy zobaczyć ich pierwszego superbohatera – Iron Mana, zarozumiałego i zapatrzonego w siebie bogatego biznesmana. Z czasem poznajemy kolejne postacie, filmy nie zawsze były najwyższych lotów, ale zauważalnie widać u nich poprawę. Ich ostatnie dwa filmy (Thor: Ragnarok oraz Czarna Pantera) postawiły poprzeczkę bardzo wysoko. Obawiałam się czy tym razem nie przedobrzą i oczekiwany film rozczaruje widzów na całym świecie. Na moje szczęście tak się jednak nie stało 😊

Grupki, grupki, grupki…

Ze wszystkich zwiastunów oraz materiałów promocyjnych, najbardziej moją uwagę zwróciły uwagę plakaty z podziałem wszystkich bohaterów na małe grupki. Ich podział nie był dla mnie do końca zrozumiały, Starka połączyli z Dr. Strangem, Thora ze strażnikami Galaktyki, a Wandę z Samem Wilsonem? Nie chciałam zepsuć sobie filmu żadnym spoilerem, dlatego korzystanie z fanowskich stron mocno ograniczyłam. Dopiero po obejrzeniu całości zrozumiałam o co chodzi!
Wróćmy jednak do naszej fabuły… spoilery czytasz na własna odpowiedzialność.

Nie znasz dnia ani godziny…

Jak wiemy już z wcześniejszych filmów czy zwiastuna, Thanos chce w swoim złowieszczym planie ratowania świata, zgładzić połowę istot żyjących. Oczywiście nie wiadomo kto przeżyje, bo jest to losowa ludność. Nie ma żadnej klasyfikacji ze względu na wiek, płodność, wiedzę, umiejętności czy status materialny. Wszyscy bohaterowie zostali podzieleni na mniejsze grupki w celu zwalczenia zła i rozwiązania tego problemu.

Akcja samego filmu dzieje się w kilku światach jednocześnie. Z wiedzą oraz możliwościami jakie posiadają, każda z nich próbuje powstrzymać Thanosa, starając się unicestwić jego plan. Jednoczesny podział superbohaterów na grupy był bardzo dobrym posunięciem. Każdy z nich dostał wystarczając ilość czasu ekranowego i dodatkowo mogliśmy się dowiedzieć czegoś nowego. Po całym filmie nie czułam żadnego niedosytu, że ktoś mógł być dłużej na ekranie. Dodatkowo aktorzy wcielający się w swoje role zagrali cudownie; mamy tutaj do czynienia ze strudzonymi życiem oraz prywatnymi problemami osobami, które dzięki temu stają się bardziej ludzkie. Każda z postaci miała jakieś wewnętrzne zmartwienia bądź rozterki.

 

CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ

Już od samego początku filmu Avengers zostajemy postawieni przed faktem dokonanym. Nie ma już co się łudzić, że będzie to wesoła komedia z małą sceną walki. Śmierć Lokiego oraz połowy Asgardczyków była wstępem do całkowitej zagłady.

[collapse]
Avengers: Infinity War

źródło: kadr z filmu Avengers: Infinity War, reż. Anthony Russo, Joe Russo, 2018 rok

Akcja, akcja, więcej akcji

Początek filmu jest dobitny, ale stosunkowo stateczny. Akcja filmu rozgrywa się jednak sprawnie i szybko nabiera tempa. Kolejne sceny walki są przeplatane ze scenami dyskusji czy chwilowej zadumy „Co robimy dalej?”. Mimo to, nie znajdziemy tutaj czasu na opłakiwanie naszych ulubionych superbohaterów, czasu na refleksję nad sceną czy chwilę namysłu. Wydarzenia po prostu suną dalej co jakiś czas przyspieszając i delikatnie zwalniając.

Bardzo ważną częścią akcji jest odpowiednio dobrana muzyka. Bardzo często jest to muzyka nawiązująca do postaci z grup czy danego miejsca (muzyka ze Strażników Galaktyki czy bębny, gdy zostajemy przeniesieni do Wakandy).

Avengers: Infinity War

źródło: kadr z filmu Avengers: Infinity War, reż. Anthony Russo, Joe Russo, 2018 rok

Thanos

Główny antagonista, wszystkie ostatnie filmy nawiązywały do jego postaci umieszczając go najczęściej w scenach końcowych. Jako postać została w pełni wygenerowany komputerowo. Wcześniej nie zwracałam na niego szczególnej uwagi, dopiero na zwiastunie „Avengers: Infinity War” przyjrzałam mu się i… chciało mi się śmiać 😊 Zupełnie nie czułam jego władzy, siły oraz potęgi. Wyglądał raczej jak przypakowany koleś pomalowany farbą. W moim mniemaniu okładka gazety „Fantastyka” tylko mu zaszkodziła, podkreślając jego „wielkość”.

Na szczęście bardzo miło się rozczarowałam. W porównaniu do zwiastunów, podczas filmu już po pierwszych minutach czułam powagę tej postaci. Nawet jak opowiadał o swoim planie zgładzenia połowy ludzkości nie brzmiał jak szaleniec. Słychać było, że wierzy w to co mówi, że w swoich oczach jest nawet zbawicielem całego świata. Gdy tak się zastanowię, jest to jeden z lepszych antagonistów, którzy nie maja wybujałego ego, a ich plan jest wbrew pozorom bardzo dobrze umotywowany.

 

Nie wiem, czy film zapiszę się w kinematografii, czy zostanie zapamiętany i stanie się pozycją obowiązkową. Być może to tylko „kolejny film o superbohaterach”. Dla mnie ten film jest połączeniem świetnego humoru, przeplatanego niesamowitymi scenami walk, a wisienką na torcie są fenomenalne kadry oraz ich oświetlenie. Ja z pewnością wrócę do tego filmu wielokrotnie, dla wzajemnego dogryzania sobie, niesamowitych efektów specjalnych oraz dla każdej z postaci osobna.

 

Ocena: 5/6

Film z pewnością kiedyś zagości na mojej półce. Za pierwszym razem, obejrzałam go w kinie Atlantic.

Avengers: Infinity War

źródło: kadr z filmu Avengers: Infinity War, reż. Anthony Russo, Joe Russo, 2018 rok

Zakończenie Avengers

Każdy film ma zakończenie, więc nie mogę o nim zapomnieć w mojej recenzji. Pisząc cokolwiek mogę już dużo zdradzić. Jedyne co mam do powiedzenia to to, że reżyserzy tym zakończeniem zostawili sobie otwartą furtkę i mogą dalej historię rozwinąć praktycznie w każdym możliwym kierunku.

Po napisach jest scena końcowa. Jakby (jakimś cudem) ktoś jeszcze nie wiedział, filmową kontynuacją jest Captain Marvel. Widząc pierwsze kadry z planu oraz sama bohaterkę w kostiumie mam pozytywne odczucia. Mam nadzieję, że MCU swoją dobrą passę będzie kontynuowało przez kolejne 10 lat 😊

Avengers: Infinity War

źródło: mat. prasowe/Kino Atlantic