Warszawskie Targi Książki, z punktu widzenia zwykłego śmiertelnika

Tyle się mówi o targach książki, a ja nigdy na nich nie byłam – wstyd się przyznać. W tym roku postanowiłam to zmienić. Poszłam, zwiedziłam i wyszłam bardzo zadowolona. Moja opinia będzie krótka, a wynika z oszołomienia jakie wywarły na mnie targi. Chłonęłam wszystko jak gąbka i zapamiętałam tyle ile zaraz przeczytacie.

Przed wejściem do środka Stadionu Narodowego przeszłam się po straganach na zewnątrz. Były tam głównie książki dla dzieci w okazyjnych cenach, ale biografie, albumy czy książki obyczajowe również się znalazły. W środku za to panował już kompletny szał książkowy! Trudno znaleźć wydawnictwo, którego tam nie było! Wydawnictwa książek dla młodzieży, komiksów, gadżetów książkowych, książek naukowych i akademickich, obyczajowych, zagranicznych, do nauki języków… każdy z pewnością znalazłby coś dla siebie. Całość imprezy odbywała się bodajże na dwóch piętrach i na jednym z nich ciągnęło się wokół trybun całego stadionu. Obejrzenie wszystkich stoisk to z pewnością cały dzień zwiedzania. Z racji, że byłam w niedzielę, czyli ostatni dzień targów, części książek niestety już nie było, np. Czerwień Rubinu.

Mini poradnik:

  1. Jeśli masz dzieci, nie zabieraj ich ze sobą 🙂
  2. Jeśli sama jesteś jak dziecko w fabryce czekolady, zabierz swój rozsądek (i najlepiej oddaj mu swój portfel)
  3. Postaraj się chodź trochę myśleć, każdy by oszalał na targach, ale musisz za coś żyć do końca miesiąca – nie, trawą z podwórka się nie najesz, próbowałam ^^
  4. Targi są ogromne, weź darmową mapkę w recepcji z rozpiską stoisk, rozplanuj dobrze trasę z przerwą na jedzenie byś w połowie nie padła z głodu 🙂
  5. Pamiętaj, że prócz targów różne księgarnie mają promocje, nie tylko tam kupisz upragnioną książkę w okazyjnej cenie.
  6. Jeśli przyjdziesz bez tragarza, kup tyle ile sama udźwigniesz 🙂

W gruncie rzeczy i tak kupisz to co zwróci Twoją uwagę na targach, bo: promocja, nowość, podpis autora i wiele, wiele innych czynników. Ja nie planowałam kupić absolutnie nic, naprawdę! Chciałam za pierwszym razem pójść i się rozeznać, ale po prostu się nie dało. O swoich zakupach książkowych pisałam w poście Książkowe zakupy #1. O szóstce wron słyszałam już wcześniej i nawet przymierzał się powoli do jej kupna, ale legendy warszawskie to był całkowity spontan. Nie mniej, nie żałuje swoich zakupów i jestem z nich bardzo dumna 🙂

Idąc na targi nie oczekiwałam niczego, by się nie rozczarować. Czasem jednak warto mieć oczekiwania, gdyż przy takim wydarzeniu brak oczekiwań to rozczarowanie się, ale… samym sobą. Za rok będę już znacznie bardziej skupiona i postaram się opisać kilka ciekawych stoisk, a wierzcie mi było ich trochę 🙂